niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 4

Kolejny dziwny dzień. Zaczynając od tego ,że obudziłam się na podłodze ,a moja kołdra była gdzieś daleko od łóżka , wszyscy byli dla mnie mili chodź nie zdarzało się to za często. Nawet Pan Tomasz się do mnie uśmiechnął. Wszystko dookoła było takie inne.  Zjadłam śniadanie przy stole co mnie też zdziwiło.... zazwyczaj jem na małym stoliczku ponieważ nie czuje się jak rodzina żeby siedzieć z wszystkimi , a tym razem mnie ' zaprosili '. Zofia oczywiście się pięknie ubrała. Miała na sobie złotą sukienkę , z długimi brylantowymi kolczykami ,z  rozpuszczonymi włosami. Chciałam się jej coś spytać ,ale ona była szybsza.
- Rose jedz szybciej. 

- Dobrze , ale mnie się nie śpieszy.
- Rosee ! chcę Cię zabrać na zakupy.
- Mnie ??? 
W tym samym momencie wszyscy krzyknęli 
- Po co ! , Czemu z nią ? , mamo ! 
Wiedziałam . Tutaj wszyscy byli na pierwszym miejscu , a ja na ostatnim .
- Kochani , biorę Rose na zakupy ponieważ wy macie całą szafę wypchaną ubraniami , a Rose nawet połowy nie ma tyle co wy macie . Jakaś sprawiedliwość musi być.
Za to  ' kocham ' Zofię . Nigdy nie myśli o sobie , jest bardzo empatyczna i to w niej lubię.
- Dobrze , już jem szybciej  tylko się ubiorę i pozmywam .
- Ahhh zostaw to , Kasia i Marysia to umyją .
- JAK TO - obie krzyknęły na raz.
- Tak to , ja się z Rosę śpieszę , a wy i tak będziecie siedziały przed telewizorem . Może w końcu coś ze sobą zrobicie.
Mina Kasi była bezcenna. Wyglądała jakby miała mnie zaraz udusić . Marysia za to wyglądała jak pomnik. Po mimo złości jej twarz wyglądała spokojnie.
- Dobrze mamo , umyjemy naczynia ,ale pod warunkiem ,że nam coś też kupisz.
- Dobrze , dobrze... no Rose szybciej.
Jednym wielkim gryzem zjadłam kanapkę która w połowie wypadła mi z buzi ,zaśmiałam się i zaczęłam zbierać to co spadło . Skończyłam i szybko pobiegłam do góry.
- W co ja mam się ubrać? Faktycznie , Zofia miała rację. Moja szafa to chyba skrzynia do starych rzeczy. Wzięłam pierwszą lepszą bluzkę i spódnicę w kwiaty. Po mimo ' starości  ubrań' wyglądałam nawet ładnie. 
Zbiegłam na dół i wzięłam torebkę z krzesła.
- Dobrze kochani, ja i Rose idziemy. Macie umyć podłogę i poodkurzać cały dom , papa
Hahaha  w duchu się śmiałam , chciałabym zobaczyć jak Kasia sprząta, dzisiejszy dzień chyba zapiszę w pamiętniku. 
Wyszłyśmy z domu i wsiadłyśmy do auta. Siedziałam w tyłu i jak zawsze zapięłam pasy. Niektórzy tego nie robią , a ja wolę być bardziej ostrożna.
Jechałyśmy jakieś 30 min , drogi w ogóle nie zapamiętałam , nie wiedziałam nawet dokąd jadę . Wiedziałam tylko że do sklepu.
- Dobrze już jesteśmy ! - powiedziała Zofia z wielkim uśmiechem na twarzy. - Uwielbiam chodzić na zakupy , a ty Rose ?
- Hmmmm od dawna nie byłam na zakupach ,więc ... niezbyt lubię.
- Ha ! to polubisz.
Zofia w tym momencie zachowywała się jak nastolatka , cała podekscytowana , uśmiechnięta i na pewno myślała sobie  jak dużo rzeczy kupi:)
Wysiadłyśmy z auta i od razu poszłyśmy w stronę drzwi. Jedna wielka hala sklepów. Jeden za drugim. Nie wiedziałam w którą stronę mam iść. 
- Chodź Rose, najpierw zaczniemy od butów . Lubisz sandałki? czy trampki lub buty na obcasach ?
- Sandałki i trampki. 
- Doskonale.
Zofia pobiegła do sklepu CCC i już widziałam jak coś przymierza. Ja natomiast zaczęłam się rozglądać, podziwiać i..ii nagle zderzyłam się z kimś.
-Ohh przepraszam najmocniej , nie chciałam , wszystko w porządku ?
Spojrzałam na bardzo przystojnego chłopaka który patrzył się na mnie swoimi zielonymi oczami . Był wysoki i mega przystojny , wręcz idealny ! Był ubrany w białą bluzkę w serek , w brązowe spodnie z opadającymi szelkami,  i słuchawkami ,które opadały mu na ramiona. Miał brązowe bujne włosy...  Obudził mnie jego głos.
- Spokojnie nic się nie stało , ale czemu tak się na mnie patrzysz ? - w tym momencie się uśmiechnął , a ja się zawstydziłam . Na pewno było widać ! kurcze... 
- Aaaa aaa ,ee eee  masz ładne oczy :)
- Haha dziękuję ty również... 
Staliśmy tak niedaleko sklepu ,gdy nagle usłyszałam Zofię wołającą.
- Roseee tu są świetne buty ! chodź przymierz kilka.
- A więc na imię Ci Rose ? 
Powiedział chłopak od którego serce zaczęło bić jak szalone.
- Tak , Rose a ty ?
- Oliver, miło mi , mam nadzieję ,że tobie również. - Znów uśmiechnął się tak ,że nogi ugięły mi się w kolanach.
- A ty nie przypadkiem się gdzieś śpieszyłeś ?- powiedziałam tak aby przedłużyć rozmowę , nie chciałam aby sobie poszedł. 
- Taak  , masz rację lecz tak jak ty nie chce odejść.
Poczułam się bardzo wyróżniona ,że taki ładny chłopak ze mną rozmawia ,ale jednak było to podejrzane...na szczęście Zofia zaczęłam wołać drugi raz , i to znacznie głośniej.
- Roooossee !!! bo sobie sama kupię te wszystkie buty !
- Już idę !!! 
Odwróciłam się aby pójść lecz duża i delikatna dłoń złapała mnie za ramie . 
- Pa Rose :) 
Przez całe ciało przeszedł mi dreszcz , powiedziałam tylko :
- Cześć Olivierze.
Uśmiechnął się i odszedł.
                                                                           ~~~
Zakupy trwały całe trzy godziny. Zofia kupiła mi cztery sukienki , pięć spódnic , osiem bluzek , trzy pary butów i dwa naszyjniki.
- Haha kochana, dzisiejsze zakupy były wspaniałe. Jeszcze nigdy nie miałam z tego większej radości niż z codziennych zakupów. W bardzo dobrym towarzystwie  je spędziłam , a ty jak się bawiłaś ?
Myślami byłam gdzie indziej .Po mimo tego  usłyszałam każde słowo ,które powiedziała Zofia.
- AaaaAa  mnie również się podobało ...- przerwała mi 
- Chyba ' podobał ' - powiedziała to patrząc na mnie z uśmiechem.
- W cale , że nie ! ... no może , ale Ciociu mówimy o zakupach !
- Ha... pewnie ,ale o tym chłopaku też mi powiesz.
- Dobrze, ale mam pytanie.
- Tak ?? słucham ?
- Czy mogę Cioci oddać chodź połowę pieniędzy  które na mnie wydałaś ?
- Cośśs ty ! , pewnie , że NIE ! nigdy , nie ma mowy !
- Aa aale dlaczego ?
-No a jak myślisz kochana.... Ja jestem jak bankomat , wyrzucam pieniądze , a nie zabieram :D
- Ale przecież wydałaś na mnie tak dużo pieniędzy.
- Ty się o to nie martw... dobrze. Teraz mi powiedz , gdzie zaparkowałyśmy ?
To pytanie mnie rozbawiło , nawet nie patrzałyśmy gdzie parkujemy , chyba długo będziemy szukać tego auta. 
                                                                        ~~~
Po dziesięciu minutach szukania auta w końcu znalazłyśmy  i od razu pojechałyśmy do domu. 
Nic nie mówiąc przez całą drogę myślałam o Olivierze. Tak bardzo mnie zafascynował ,że chciałabym go lepiej poznać. Jak mam go znaleźć ? przecież nic o nim nie wiem , skąd , gdzie mieszka i jakie ma nazwisko..... Nic przecież nie wiem. Myślałam tak długo ,że  nie zauważyłam  jak Zofia wysiadła z auta i jeszcze zdążyła zabrać zakupy , a ja wciąż siedziałam.
- Rosee wysiadaj , nie będziesz tu chyba spała ? - zaśmiała się Marysia i poszła do domu.
Miała racje , siedziałam w aucie jakieś piętnaście minut. Chyba wystarczy :p
Weszłam do domu , przytuliłam Zofię i podziękowałam jej. Poszłam do góry do pokoju i znalazłam się w swoim świecie. Bardzo lubiłam ten pokój ponieważ rzadko kto tu wchodził i byłam sama. Sama mogłam myśleć nad pewnymi sprawami ,a teraz myślę o Olivierze.

1 komentarz: