piątek, 13 września 2013

Rozdział 6

         Biedna Mary  , cały czas płacze. Trochę jest mi jej żal. Nigdy nie miałam chłopaka ,więc nie wiem jakie to uczucie ,gdy ktoś Cię zrani .Biedaczka poszła się wypłakać do toalety , ja natomiast nie miałam co robić ,więc  zaczęłam się rozglądać po jej pokoju  nic nadzwyczajnego nie zauważyłam . Pokój zaklejony cały w plakatach , nawet nie widać koloru ścian .. od ostatniego razu musiała dość dużo pisemek kupić. Tak jak nastolatka , niektóre ciuchy leżały na krześle ,a na biurku  panował porządek. Po chwili spostrzegłam  pewną rzecz. Przy koszu na śmieci leżała zwinięta kulka z papieru . Marry pewnie nie trafiła do kosza :) Jest w toalecie , czyli mam czas.
Zsunęłam się z łóżka i zaczęłam się czołgać jak na jakiejś wojnie . Już byłam blisko ,gdy nagle Mary weszła do pokoju .
- Rosee ? co robisz na podłodze.
- Aaa tak patrze ,że masz ładny dywan - skłamałam , nie chce żeby pomyślała ,że ją śledzę czy coś.
Jestem tylko ciekawa co to musiało być ,co było tam napisane że to zgniotła. Widziałam tam tylko moje imię  '' Rose ''. 
Bardzo mnie to zaciekawiło  bo nie wiedziałam o co może chodzić. 
Rozmawiałyśmy ze sobą z jakieś dwie godziny . W końcu musiało się to skończyć bo muszę iść do domu. Pożegnałam się z Mary ,jej rodzicami  i wyszłam. Nadal nie wiem co pisało na kartce , ale następnym razem muszę się jej spytać. 
                                                                           ~~~
Weszłam do domu , ściągnęłam buty i poszłam do kuchni , u  Mary nic nie zjadłam więc... muszę coś zwinąć z lodówki. Po cichu , na paluszkach kierowałam się w stronę 'jedzenia ' . To co tam zobaczyłam , a raczej KOGO było dla mnie wielkim szokiem , w ogóle się nie spodziewałam. Przy stole siedziała cała rodzina . Pan Tomasz , dziewczyny i    '' ktoś " 
- A , gdzie ' dzień dobry ' ? - spytała się Zofia patrząc na mnie. 
Kasia zarechotała wraz z siostrą.
- Dzień dobry.. mam pytanie o co tu chodzi?
Zofia wraz z '' ktosiem '' ( nazwę go '' jasne zęby'' , bo cały czas się uśmiechał ) wstali .
- Przedstawiam Ci Willa ...
- Znam go. 
Zofia zastygła . Nie wiedziała  co się dzieje i dlaczego go znam . Chociaż fakt ,że z nim rozmawiała , gdy byłam w szpitalu trochę mnie dziwi...bo nawet go nie pamięta .  Może to lepiej ? 
- Will ,chodź ze mną do mojego pokoju - powiedziałam ostro , nie dlatego ,że byłam wkurzona tylko dlatego ,że serce na jego widok zaczęło mi tak bić jak w momentach ,gdy mam te dziwne uczucie 'obserwacji ' 
Will podziękował Zofii za wpuszczenie do domu i za kolacje . Zasunął krzesło i zaczął iść za mną po schodach.
- Po co on tu przyszedł ? dlaczego? i dlaczego chce żeby szedł ze mną do pokoju , Co ja robię ! , nie znam go ! - myślałam tak bez przerwy aż weszłam po schodach tak szybko ,że nawet nie zauważyłam kiedy się skończyły.
- Spokojnie Rose, nie musisz się o nic martwić. Nie skrzywdzę Cię, nie Ciebie. -powiedział to szeptem do mojego ucha , a przeze mnie przeszedł jeden wielki dreszcz.
Weszliśmy do mojego pokoju na strychu ,a Will nic, tylko się na mnie patrzył swoimi ciemnymi oczami.
- Dlaczego tu przyszedłeś ?- spytałam trochę twardo co na pewno wyczuł.
- Musiałem Cię w końcu zobaczyć. 
- Mnie? , ale dlaczego przecież ja Cię nawet nie znam .
W jednym momencie spuścił ze mnie wzrok i spojrzał na szkic ,który leżał na podłodze , niedaleko łóżka .
-Ojciec -powiedziałam ze łzami w oczach.
- Wiem.
To już przesada ! Skąd on mnie zna ? nie wliczając wizyty w szpitalu , skąd on wie o moich rodzicach i dlaczego on jest u mnie w pokoju ? Co się ze mną dzieje ? 
- Nie musisz się już tak męczyć, za niedługo idę , zostaniesz sama tak jak zawsze. Wyszedł.
Pobiegłam za nim ,a on już żegnał się na dole z rodzicami.
- Do zobaczenia Rose - nagle się nachylił do mnie i pocałował mnie w policzek. 
Cała się zarumieniłam i zrobiło mi się bardzo ciepło. On wyszedł i wsiadł na motor ? On jeździ na motorze ?
- Przecież to niebezpieczne ! -  krzyknęłam bo się o niego bałam ! chociaż nie wiem dlaczego.
Zapalił silnik , odsunął nóżkę i już miał ruszyć kiedy rzucił mi różę. Złapałam ją , skąd on ją wziął ?
On za to krzyknął - Dla mojej Rose ! 
                                                                       ~~~
Stałam tak kilka minut kiedy stwierdziłam ,że warto już wrócić do domu. Weszłam na schodek ,a  Zofia otwarła mi drzwi do domu.